Demon we śnie symbolizuje
wewnętrzne rozdarcie, jakieś cechy charakteru, zachowania, nawyki i pragnienia
których śniący się wstydzi i uważa za niepoprawne – bądź też sam nie widzi w
ich niczego złego ale wie, że otoczenie za takie je uważa.
- Widzieć demona* – zdawać sobie sprawę z istnienia pewnych negatywnych cech jednak dalekich od poczucia własnego "ja".
- Być demonem – zdawać sobie sprawę z posiadanych wad i identyfikować się z nimi. Świadomość, że są integralną częścią osobowości.
- Stać się ofiarą demona – świadomość negatywnego wpływu posiadanych wad na własne życie.
- Walczyć z demonem* – pracować nad sobą.
- Zawrzeć układ z demonem – znaleźć sposób na konstruktywne wykorzystanie wad.
- Zaprzyjaźnić się z demonem – polubić/zaakceptować wady.
- Opętanie przez demona - uleganie wadom, złym nawykom.
*Większość senników zawiera interpretację tylko do przypadków oznaczonych gwiazdką.
W moich snach dość często pojawia
się motyw, że jestem demonem skrycie żyjącym wśród ludzi. Sny tego typu powtarzają się u mnie co jakiś czas już od
wczesnego dzieciństwa - i muszę zaznaczyć, że bardzo je lubię.
Interpretacja jak najbardziej pasuje.
Zdaję sobie bowiem sprawę z własnych wad i wiem jak wpływają na moje życie ale
ponieważ są zbyt mocno powiązane z moją osobowością i poczuciem samoświadomości
nie jest możliwe bym się ich pozbyła. Konkretnie chodzi tutaj o zestaw cech
które jak się niedawno dowiedziałam charakterystyczne są dla zespołu Aspergera.
Od dzieciństwa próbuję ukrywać je i wtapiać się w środowisko normalnych ludzi
pozwalając moim nietypowym zachowaniom ujrzeć światło dzienne tylko gdy zmusza mnie do tego sytuacja. Nic dziwnego, że znajduje to swoje odzwierciedlenie w snach.
" W moich snach dość często pojawia się motyw, że jestem demonem skrycie żyjącym wśród ludzi. Sny tego typu powtarzają się u mnie co jakiś czas już od wczesnego dzieciństwa - i muszę zaznaczyć, że bardzo je lubię." - zazdroszczę Ci, moje sny to głównie koszmary, większość tych, które pamiętam z dzieciństwa to, że jestem sama wśród pustych miast, a dokładniej pełnych żywych trupów (zombie). Raz śniło mi się, że mnie jeden ugryzł i obudziłam się z bólem, jakbym w coś uderzyła (głową). Ostatni koszmar, który pamiętam dość dobrze to taki, iż jestem w jakimś domu, rodem z gier horror, coś w stylu Amnesi.
OdpowiedzUsuńNie ma czego zazdrościć. Większość moich snów to również koszmary. Po prostu mam do nich odpowiednie podejście. Wypracowałam w sobie pewien mechanizm - gdy koszmar staje się tak przerażający, że już nie mogę tego znieść nagle doznaję olśnienia i przejmuję kontrolę nad sytuacją. Owo odczucie ulgi jakiego w takich momentach doświadczam sprawia, że uwielbiam śnić koszmary niezależnie jak przerażające by były. Satysfakcja po pokonaniu paraliżującego strachu jest bezcenna.
OdpowiedzUsuńKluczem do tego rodzaju kontroli jest przekonanie siebie, że z każdej sytuacji istnieje wyjście. Kiedyś też miałam często nieprzyjemne koszmary ale zamiast próbować zapomnieć o koszmarze zaczęłam po budzeniu wyobrażać sobie jego dalszą część i kreatywnie rozwiązywać problem. Po pewnym czasie przestałam potrzebować pobudek, bo zaczęłam znajdować właściwe rozwiązania już w trakcie snu.
A ja już od całkiem dawna mam tak (a przynajmniej miałam), że gdy miałam dość snu to pojawiał mi się taki czerwony krzyżyk - klikałam go i przenosiło mnie do kolejnego snu xD
UsuńA mówią, że siedzenie przed komputerem/laptopem nic nie daje.
Można powiedzieć, że koszmary to równowartość tych dobrych snów, bo w końcu wszędzie jest potrzebna równowaga, nie?