sobota, 1 lutego 2014

Sen - Future Diary

Ostatnio oglądam anime Future Diary (aka Mirai Nikki) a ponieważ ma ono dość specyficzny klimat nic dziwnego, że podświadomość uznała, że to dobry materiał na sen. I tak oto dzisiejszej nocy się zabawiłam w mały survival:

Jak można się domyślić byłam posiadaczką jednego z dzienników przyszłości. Muszę jednak przyznać mojej podświadomości, że nie zerżnęła totalnie pomysłu z anime: w odróżnieniu od większości dzienników mój, zwany dziennikiem kontroli nie pokazywał przyszłych wydarzeń ale je ... wywoływał. Dodając wpisy byłam w stanie wpływać na działania innych ludzi (także posiadaczy dzienników - a jego dodatkową zaletą było to, że sam informował o pojawianiu się takowych w pobliżu). 

Opracowałam więc całkiem niezły system obronny. Zgromadziłam narkotyki (jak i skąd - nie mam pojęcia) i z ukrycia obserwowałam otoczenie mojego domu. Gdy w polu widzenia pojawił się chcący mnie zabić posiadacz dziennika po prostu dodawałam odpowiedni wpis i niedoszły napastnik zabijał sam siebie przedawkowując pozostawione przeze mnie w ogrodzie dragi. Jedna tabletka powodowała wkrótce utratę przytomności, dwie - o wiele szybszą utratę przytomności i w następstwie śmierć a trzecia (o ile ktoś zdążył zażyć 3 tabletki przed utratą przytomności) niwelowała działanie drugiej pozwalając ofierze przeżyć.

Wszystko działało dobrze do czasu, gdy po zabiciu w ten sposób trzeciej osoby szłam do ogrodu by ukryć zwłoki. Nagle bowiem zza krawędzi domu wyskoczył na mnie jakiś facet (jak się później okazało - policjant, nie będący posiadaczem dziennika więc niewykryty przez mój dziennik kontroli), unieruchomił mnie, przypiął kajdankami do płotu i odebrał "narzędzie zbrodni". Bez dziennika byłam bezbronna ale nie miałam zamiaru się poddać. W czasie gdy policjant badał przedmiot udało mi się skombinować skądś pilniczek (cóż... kobiety różne rzeczy noszą po kieszeniach...) i zacząć piłować kajdanki.

Wkrótce policjant zorientował się co robię i wyciągnął pistolet ale było już za późno. Uchyliłam się przed wystrzałem, zerwałam uszkodzony łańcuch i uciekłam, szukając miejsca gdzie będę mogła bezpiecznie przemyśleć jak odzyskać dziennik. Dobiegłam do znajdujących się w pobliżu mojego domu torów kolejowych i ukryłam się pomiędzy wagonami oczekującego tam składu. Zauważył mnie jakiś dzieciak więc złapałam go i siłą wpakowałam mu do ust jedną z tabletek a następnie posadziłam obok siebie pokazując gestem, że ma być cicho. Wkrótce tabletka zaczęła działać i chłopiec stracił przytomność.

Spokój nie trwał długo. Nagle między wagonami usłyszałam czyjeś kroki a następnie szeleszczenie, charakterystyczne dla momentu gdy w dzienniku przyszłości zmieniony zostaje zapis. Więc policjant odnalazł mnie. Zobaczyłam wynurzającą się zza jednego z wagonów sylwetkę z pistoletem przygotowanym do strzału. Ogarnął mnie strach - lecz nie o siebie. Bałam się, że zabłąkana kula może trafić w nieprzytomnego chłopca. Instynktownie zerwałam się na równe nogi i wepchnęłam mężczyźnie do gardła dwie tabletki. Ten nacisnął spust pistoletu ale ponownie zdołałam się uchylić. Kula trafiła w jeden z wagonów, szczęśliwie mijając chłopca. Przez krótką chwilę trzymałam policjanta kurczowo (tak by nie miał szans odwrócić broni w moim kierunku) aż w końcu mężczyzna stracił przytomność i zmarł. Wówczas szepnęłam "Przepraszam. Chciałam zabijać tylko posiadaczy ale wiesz zbyt dużo." i pozwoliłam zwłokom opaść na torowisko.Z kieszeni nieboszczyka wypadł mój dziennik który szybko podniosłam.

Wokół usłyszałam głosy. Dzwięk wystrzału sprawił, że zaczęli gromadzić się gapie. Mój dziennik zaszumiał - wśród ludzi był jeszcze jeden posiadacz dziennika a ja nie miałam przewagi. Wpadłam w panikę. Zaczęłam uciekać wpakowując w usta losową ilość tabletek każdemu kto zagrodził mi drogę. Słabo pamiętam ten fragment snu. Wiem jednak, że zanim zdążyłam dojść do pełni władz umysłowych uśpiłam z sześć osób i zabiłem dwie, w tym jakieś dziecko. Przerażenie wywołane uświadomieniem sobie dokonanej zbrodni sprawiło, że się obudziłam.

Mimo oczywistych wad sen uważam za całkiem udany. Lubię koszmary.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz