Dziś postanowiłam zrobić eksperyment polegający na spaniu w ciasnej
opasce by przekonać się, czy mój sposób na zapamiętywanie snów i LD (patrz poradniki)
wciąż działa choć od czasu gdy ostatni raz stosowałam tą metodę minęło
już sporo czasu.
Nie zawiodłam się. Z dzisiejszej nocy
zapamiętałam od 4 do 9 snów (zależy jak liczyć - 4 odrębne sny, każdy
składający się z 2-3 luźno powiązanych fragmentów). Jeden zakończył się
chwilowym LD a w co najmniej trzech innych miałam szansę na LD którą
zmarnowałam. Również przynajmniej były na tyle realne, że ich odczucia
były porównywalne z rzeczywistymi: (szybkość, przeciążenie, hałas,
chłód, dotyk.
1 (1). Skorpiony (LD)
W
pierwszym ze snów byłam we własnych domu. Była noc i szykowałam się do
snu gdy nagle dostrzegłam, że po domu chodzą niewielkie skorpiony.
Rozgniotłam większość z nich kapciem i spłukałam pod kranem. Kilka
jednak mi umknęło (w sypialni rodziców) i z przerażeniem dostrzegłam, że
zajął się nimi mój kot. Zabił jednego ze skorpionów i zjadł go a na
mordce zwierzątka dostrzegłam ślad po użądleniu.
Przestraszyłam
się i zaczęłam przetrząsać internet w poszukiwaniu co robić gdy
skorpion użądli kota i czy jad skorpiona jest groźny dla kotów. Nie
mogłam znaleźć informacji. Tymczasem kotek położył się spać.
Zastanawiałam się, czy się po prostu zmęczył czy też jad zaczyna
działać. Nie mogłam tego znieść. Zaczęłam mówić do siebie w myślach "To
niemożliwe, Filipek nie może umrzeć przez głupiego skorpiona! Zresztą?
Co skorpiony robią w moim domu?! Przecież w Polsce nie ma skorpionów.
Żeby tylko się okazało, że to sen..." i zdałam sobie sprawę, że być może
faktycznie tak jest.
Zaczęłam zastanawiać się co mogę
zrobić po uzyskaniu świadomości i nieopatrznie pomyślałam "Żebym tylko
się nie obudziła". Zgodnie z myślą sen się zaczął rozpływać a ja,
ratując sytuację na szybko odtworzyłam scenerię z sypialni rodziców
tyle, że nie stworzyłam skorpionów. Świadomość snu umknęła jednak gdy
tylko obraz się ustabilizował.
1(2). Węże
Odtworzony
sen pod względem scenerii i odczuć podobny był do pierwszego więc można
go uznać za jego sequel. Znów znajdowałam się w sypialni rodziców i
obserwowałam jak kot usiłuje polować na niewielkie, jadowite zwierzęta.
Teraz były to dwa niewielkie węże (mniej więcej 15cm długości i 1cm
średnicy, wyglądały jak glisty).
Tym razem zareagowałam
szybko i udało mi się usunąć kota z pomieszczenia zanim został ukąszony
a następnie wyszłam do ogrodu gdzie rodzice siedzieli z jakąś kobietą.
Jak się okazało była nauczycielką ale nie mam pojęcia jakiego przedmiotu
i w jakiej szkole.
Kobieta powiedziała żebym
przyniosła coś należącego do niej z sypialni rodziców (jakiejś pudełko
leżące przy łóżku). Zostawiłam kota na dworze i wróciłam do przeklętego
pomieszczenia. Małe wężyki zniknęły. Podeszłam do łóżka rodziców w
poszukiwaniu pudełka. Nagle, za sobą usłyszałam jakiś dźwięk. Odwróciłam
się i stanęłam oko w oko z gigantycznym wężem. Miał chyba z 2 metry i
15cm średnicy.
Przerażona odskoczyłam, wzięłam lampkę
nocną i zaczęłam okładać nią dziada aż zdechł. A wówczas z przedpokoju
usłyszałam okrzyk "Tylko się nie przestrasz mojego zwierzaka!".
Popatrzyłam na stertę mięsa która jeszcze chwilę wcześniej była pytonem i
- tym razem bez uzyskiwania świadomości ale będąc na granicy kolejnego
LD ocknęłam się na moment, wybudzając się.
2 (3). Zepsuty komputer
Gdy
po chwili ponownie zasnęłam znalazłam się przed biurkiem na którym
leżał laptop. Moje zadanie polegało na zdiagnozowaniu i naprawieniu go
(uczę się na Technika Informatyki). Włączyłam sprzęt i natychmiast usłyszałam co jest nie tak - urządzenie wywoływało potworny hałas, irytujący nawet we śnie. Myślałam, że to chrobocze dysk twardy bo dysk będący na wyczerpaniu daje podobne objawy a uszkodzenie dysku to częsta usterka w laptopach (działający dysk jest wrażliwy na wstrząsy a laptop często się przenosi, nawet gdy takowy działa).
Już zabierałam się na wyłączenie grata i przystąpienie do rozbiórki gdy nagle, znikąd pojawiła się moja koleżanka z roku i wysunęła płytę z napędu. Hałas ucichł a ja wkurzyłam się, że sama na to nie wpadłam.
Ale w sumie tak niespodziewana "naprawa" była mi na rękę bo (fałszywe wspomnienie) obiecano mi, że mogę odkupić go za 10% ceny (około 100zł) jeżeli stwierdzę, że sprzęt nadaje się na coś lepszego niż złom.
Dokonałam więc transakcji jakimś cudem wytwarzając odpowiednią ilość gotówki (nieuświadomiona kontrola snu). Wówczas znowu coś przerwało sen i na moment się obudziłam.
2 (4). Szybka jazda
Kupiony laptop z poprzedniego snu przybrał formę samochodu a ja miałam teraz wybrać się a przejażdżkę i wrócić do domu. Znajdowałam się w zupełnie nieznanej okolicy i nic nie przypominało poprzedniego snu a jedynym połączeniem było to, że według moich wspomnień samochód kupiłam okazyjnie za 100zł.
Ruszyłam w drogę. Jechałam drogą szybkiego ruchu przez jakieś miasto podobne do Tychów ale Tychami nie będące. Jechałam 90km/h i z jakiegoś powodu wydawało mi się to ogromną prędkością - wyraźnie czułam szybkość i przeciążenia na zakrętach a auto ledwie trzymało się drogi. Cóż, prawdę powiedziawszy prawie wcale się nie trzymało. Nieumyślnie ścinałam zakręty i w końcu zaczęłam hamować przed wejściem w następne ale niewiele to dawało.
W pewnym momencie straciłam panowanie nad kierownicą, auto obróciło się o 360* (przez moment byłam do góry nogami) i wylądowało na przeciwległym pasie. Ledwie udało mi się ujść z życiem gdy dostrzegłam trzy auta zmierzające w moim kierunku. Udało mi się przemknąć między dwoma z nich. Zahaczyłam jednak maską o jedno z nich i rzuciło mnie do rowu.
Wyszłam z auta (cała i zdrowa) i zaczęłam badać uszkodzenia. Widok rozwalonej maski dopiero co kupionego auta zabolał i stwierdziłam, że muszę to naprawić. No i naprawiłam - kontrolą snu. Po chwili maska odzyskała swój kształt a po wypadku pozostały tylko widoczne zadrapania na białym lakierze.
3 (5). Ceremonia ślubna
Wówczas sen się nagle zmienił. Widziałam teraz siebie z perspektywy trzeciej osoby. I nie stałam wcale na poboczu drogi lecz w kościele. Byłam ubrana w jasną suknię balową a wokół mnie odbywała sięceremonia czyiś zaślubin. Z zażenowaniem obserwowałam jak "ja" stoi zupełnie nieruchomo jak słup soli podczas gdy ludzie wokół niej siadają, klękają i wstają zgodnie z odbywającym się rytuałem. W pewnej chwili stwierdziłam, że dość tego dobrego i zostałam wessana do ciała postaci.
3 (6). Bogini
Wciąż stałam na środku kościoła, patrząc jednak już na otoczenie własnymi oczami. Kościół opustoszał, nawet nie wiem kiedy. Teraz zamiast gromady ludzi w budynku znajdowało się może z 6, 7 osób. Głównie mężczyzn. Któryś zauważył, że odzyskałam zdolność ruchu i zaśmiał się mówiąc coś o moim stroju.
Zerknęłam w dół. Suknia balowa zniknęła a zamiast tego narzucone miałam na siebie jedynie białe prześcieradło, owinięte wzdłuż pasa tak, że górna połowa mojego ciała była naga (a byłam kobietą). Z jakiegoś powodu nie obeszło mnie to. Podniosłam tylko fałd prześcieradła i przerzuciłam je przez ramię tak by zakrywało piersi (choć odsłoniłam tym samym udo). Następnie, jakby nigdy nic zaczęłam sunąć między ludźmi, z jakiegoś powodu rozbawiona.
Zbliżyłam się do jedynej w towarzystwie kobiety i zbliżyłam twarz do jej twarzy, hipnotyzując ją wzrokiem. Następnie, gdy kobieta zaczęła wyraźnie wierzyć, że chcę ją pocałować odsunęłam się od niej i ponownie zaczęłam sunąć między towarzystwem. Za sobą usłyszałam niepewny głos dziewczyny "Jesteśmy parą?". W odpowiedzi tylko uśmiechnęłam się. Pozwalając jej wierzyć, że ją wybrałam choć tak naprawdę tylko bawiłam się tymi śmiertelnikami.
4 (7). Latarnia z... jajami?
Tym razem byłam chłopakiem. Chłopakiem cierpiącym na autyzm, spędzającym całe dnie na próbach naprawienia jakiejś latarni. Znajdowałam się w chłodnym (odczucie fizyczne, być może wywołane rzeczywistością - po obudzeniu się odkryłam, że w moim pokoju jest zimno) budynky przypominającym ogromny magazyn/graciarnię. Wyraźnie widziałam zardzewiały baldachim, ułożonego na kształt piramidy blaszanego dachu wiszący wiele metrów nade mną (zaskakujące, że mój umysł wykreował to miejsce tak szczegółowo).
Siedziałam przy dziwnym urządzeniu grzebiąc przy nim. Miało fioletowy kolor i ułożone było na kształt jakiegoś dużego zwierzęcia. Tygrysa? A może byka? Albo konia? Nie mam pojęcia. W każdym razie zwierze miało łapy ułożone tak jak Sfinks a głowę schowaną między nimi więc ciężko było je zidentyfikować. Na grzbiecie istoty znajdowały się trzy pochodnie a obok mnie, na podłodze leżały własnej roboty przyciski od których odbiegały kable. Moim celem było takie ułożenie kabli by po naciśnięciu zapłonęły jednocześnie wszystkie pochodnie. Do tej pory dało mi się tylko wywołać płomień w jednej.
Nie byłam w pomieszczeniu sama. Towarzyszyła mi jakaś dziewczyna która najwidoczniej znalazła się tam po raz pierwszy i głośno komentowała moje zachowanie. Starałam się ją ignorować ale nie było to łatwe. Dziewczyna paplała "Jak możesz siedzieć w takiej norze?", "Nie jest ci zimno?", "Chodź na dwór!", "Co robisz?", "Jak to działa?".
Nagle doznałam olśnienia. Głupia gadka dziewczyny sprawiła, że odkryłam czego brakowało w mojej konstrukcji (było to coś nieuchwytnego, jak emocje). Podłączyłam odpowiednie kable, nie do końca wierząc że się uda. Ale się udało.
Wszystkie trzy pochodnie zapłonęły równocześnie. Nagle jednak w latarni coś zgrzytnęło i na zewnątrz zaczęły wysypywać się... setki kurzych jaj. WTF?
Tu na chwilę nastąpiła przerwa we żnie a następnie zobaczyłam chłopca jak roznosi z kimś jajka po sąsiadach, w ramach promocji. Latarnia zamieniła się bowiem w fabrykę jaj...
4 (8). Przygoda nad strumykiem.
Chłopiec z poprzedniego snu wybrał się z dziewczyną nad strumień. To krótki fragment sn, ponownie bez widoku z pierwszej perspektywy. Obserwowałam po prostu jak chłopiec mówi dziewczynie, że chciałby coś sprawdzić i całuje ją.
4 (9). Supermarket
Znowu ta dziewczyna. Tym razem jestem sobą i spotykam ją w Libiąskim Lidlu. Dziewczyna zadaje mi pytanie "Jak to jest gdy autystyk kocha? Czy jeżeli je z kimś drożdżówkę to znaczy, że uważa, że są parą?". Jakkolwiek dziwne to pytanie może się wydawać moja odpowiedź była jeszcze dziwniejsza choć o dziwo, całkiem logiczna. "To zależy. Jeżeli je drożdżówkę w taki sposób, że następuje wymiana śliny - rozumiesz, trochę śliny zawsze zostaje na drożdżówce po ugryzieniu - to myślę, że można uznać to za coś w rodzaju pocałunku więc randkę. Ale jeżeli po prostu dostał od kogoś kawałek drożdżówki uzna to jedynie za przyjacielski gest". Hmm...
No... W każdym razie... Metoda z opaską przynosi efekty. <czuje się zażenowana przez te dziwne sny>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz