niedziela, 18 maja 2014

Dwa sny - Śnieżyca i Koty

1. Śnieżyca
Siedziałam jak zwykle w swoim pokoju i w pewnym momencie kątem oka dostrzegłam jakiś ruch za oknem. Padał śnieg! Śnieg w drugiej połowie maja! Ogromne, białe płaty targane wiatrem prawdziwa śnieżyca. Zaskakujący był nie tylko sam opad ale również sposób w jaki spadały płatki. Coś było nie tak z czasem lub moją percepcją - momentami wszystko nieruchomiało a płatki zawisały w powietrzu, niewrażliwe na siłe grawitacji. Zignorowałam jednak ten fakt. "No to rodzice się ucieszą..." mruknęłam sarkastycznie, wiedząc, że od jakiegoś czasu martwią się, że może nie być w tym roku lata bo nie było zimy.

Zeszłam do salonu by powiadomić rodziców o odkryciu (zgodnie z przewidywaniami zaczęli narzekać) i wyszłam na balkon by sprawdzić temperaturę. O dziwo nie było zimno, mogło być około 14*C. Doszłam więc do wniosku, że mam do czynienia z burzą śnieżną która powstała na tej samej zasadzie co grad. Który jak wiadomo potrafi spaść nawet w najzimniejszy letni dzień. Ah, ta logika snu.

Uspokojona zaczęłam rozglądać się po balkonie i zauważyłam, że oprócz roztapiających się płatków leży tam kilkanaście monet. Były tam zwykłe kilku-kilkunastogroszówki ale również monety z innych krajów czy też takie które dawno wyszły z obiegu - była tam np. moneta wielkości 50groszówki o nominale 120110zł o dacie ważności (?) 1930-1994. Ah, tak. Nie wspomniałam, że każda moneta miała datę ważności w takiej formie, nie jedynie datę wypuszczenia na rynek. Znalazłam nawet wyglądającą na aktualną monetę 50gr z datą 1995-2013, czyli przeterminowaną. :D

2. Koty

W drugim z dzisiejszych snów byłam w Wygiełzowie z okazji jakiegoś festynu i rodzice zaparkowali w miejscu gdzie kiedyś było wysypisko (skutek czytania forum przełomu) które we śnie zostało przekształcone w parking zamiast - jak w rzeczywistości - w sklep ogrodniczy. Pojechałam tam z rodzicami i kotami. Koty zostały na miejscu a my poszliśmy zwiedzać.

Po powrocie zastałam Filipka z trzema innymi kotami. Lawinii nigdzie nie było widać. Po dłuższym nawoływaniu i poszukiwaniach wpuściliśmy Filipka do auta i zabraliśmy jednego z kotów zamiast Lawinii. Dziwny sen. Pewnie ma związek z tym, że kotka Lawinia pochodzi z Wygiełzowa właśnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz