wtorek, 11 marca 2014

Sen z 10 marca 2014 - Dziki zachód

Znów nie miałam czasu by zapisać sen (a poza tym krótko po obudzeniu sen umknął i powrócił dopiero gdy wieczorem ponownie zamknęłam oczy) więc mogę zapisać go dopiero dziś. Nic nie poradzę, nie zawsze człowiek ma czas i ochotę siedzieć przy komputerze wystarczająco długo by wyskrobać posta, zwłaszcza, jeżeli temat jest dość długi.


W każdym razie wczoraj śniło mi się, że wracam autostradą z jakimś chłopakiem. Dojechaliśmy do Libiąża, ten jednak wyglądał zupełnie inaczej niż w rzeczywistości - przypominał trochę dziki zachód. Zatrzymaliśmy się przy jakiejś karczmy a ponieważ towarzysz zdawał się dobrze orientować w okolicy i wiedzieć co się dzieje trzymałam się go pozwalając by zadecydował co się dalej ze mną stanie - sama bowiem czułam się mocno zagubiona w tej pozornie dobrze znanej ale obcej okolicy. 

Byłam jak niewinne dziecko. Chłopak zaprowadził mnie do wynajętego pokoju w jednym z okolicznych moteli a ja przez dłuższy czas nie przyjmowałam do wiadomości, że może mieć wobec mnie złe zamiary. Dopiero gdy facet usiłował zerwać ze mnie ciuchy wyrywam się mu i uciekam ile sił w nogach. W pełnym pędzie wpadałam do karczmy i zaczęłam wołać o pomoc. Szybko jednak zdałam sobie sprawę, że nie jest to najlepsze miejsce do znalezienia kogoś kto obroni mnie przed gwałcicielem. W lokalu pełno było bowiem pijaków którzy sami zapewne moralnością nie grzeszyli.

Spróbowałam się wycofać ale dogonił mnie napastnik. Uderzyłam go pięścią próbując odstraszyć. Wtedy podszedł do nas barman, wyprosił mężczyznę z baru a mi zaoferował ochronę, nocleg i jedzenie w zamian za prace w jego barze jako kelnerka. Zgodziłam się. Przez następne kilka sennych dni pracowałam i poznawałam okolicę.  Na szczęście okazało się, że jest to zwykła praca, bez podtekstów. Problem wciąż jednak stanowili pracownicy i goście oberży. Byłam jedyną kobietą w tym budynku więc liczne towarzystwo usiłowało mnie w mniej lub bardziej nachalny sposób podrywać.

Pewnego dnia, spacerując po okolicy odkryłam, że w mieście przebywa również moja przyjaciółka. Świadomość, że ona także jest uwięziona w tym nieprzyjaznym dla kobiet świecie sprawiła, że postanawiam działać. Nie mogłam zdobyć się na odwagę by walczyć o samą siebie ale gdy od moich działań mogła zależeć również jej przyszłość nabrałam motywacji. Urządziłam więc spotkanie z przyjaciółką przy torach kolejowych gdzieś na odludziu i zaoferowałam, że pomogę jej wrócić do naszego świata. Ku mojemu zaskoczeniu koleżanka odpowiedziała jednak, że nie chce wracać. Moja motywacja uleciała. Nie chciałam zostawić przyjaciółki samej więc szukanie drogi ucieczki straciło jakikolwiek sens.

Zamiast tego postanowiłam trzymać się blisko niej, sprawdzić co jej się w tym świecie tak podoba i być może ułożyć sobie życie podobne do jej własnego. Szybko odkryłam, że dziewczyna wylądowała w o wiele przyjaźniejszych warunkach niż ja. Przyjęły ją pod swój dach jakieś kobiety które dobrze troszczyły się o towarzyszki - nie musiała się więc martwić napaściami mężczyzn. To wyjaśniało jej podejście.


Dziś snu nie pamiętam choć coś kołacze mi się na krawędzi umysłu. Być może więc pamięć snu powróci gdy wieczorem zamknę oczy próbując zasnąć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz