We śnie uczestniczyłam w spotkaniu rodzinnym. Pamiętam, że siedziałam przy stole i starałam się zwracać na siebie jak najmniej uwagi. Wśród gości, zamiast znanej mi z rzeczywistości rodziny znajdowały się takie indywidua jak m.in. jakaś pełna uprzedzeń "rodzina ze wsi", łysy na czubku głowy "rabin" z czarnymi dredami i "terrorysta" który miał przy sobie groźnie wyglądającą walizkę. Czułam, że walizka owa zamiast bomby zawiera jakąś mroczną energię, gotową by kogoś opętać. Jakby tego było mało nie byłam odpowiednio ubrana. Przybycie gości zaskoczyło mnie więc miałam na sobie jeansowe spodnie i czarną koszulę nocną której nie zdążyłam przebrać.
W końcu, korzystając z okazji, że ktoś z towarzystwa postanowił skoczyć do samochodu wymknęłam się z pokoju i w papuciach poszłam za nim na parking z jakiegoś powodu sądząc, że w bagażniku znajdują się moje ciuchy. Bagażnik okazał się jednak pusty.Wkrótce dołączyła do nas reszta rodziny i oświadczyli, że przenoszą spotkanie do mojego domu (wcześniej siedzieli gdzieś w bloku po drugiej stronie miasta - ale pokój przypominał mój salon). Podzieliliśmy się na dwie grupy. Większość zabrała się dużym samochodem jednego z gości a ja miałam jechać mniejszym autem razem z "kuzynką ze wsi" która chciała sprawdzić coś w jednym sklepie.
Nie jestem pewna która z nas prowadziła auto ale w centrum zatrzymałyśmy się przy wskazanym przez kuzynkę sklepie i weszłyśmy do środka. Wyglądało na to, że kuzynka zna stacjonujące tam sprzedawczynie bo zachowywała się wobec nich bardzo otwarcie. Szybko udało jej się namówić je by zaprowadziły nas do piwnicy sklepu. Piwnica zawierała wiele połączonych ze sobą pomieszczeń o gładkich, różnokolorowych ścianach. Wzdłuż ścian rozmieszczone były jakieś pudła ale nie za bardzo interesowała mnie ich zawartość.
Wkrótce kuzynka załatwiła sprawę (nie mam pojęcia co to było) i opuściłyśmy lokal. Ledwie wyszłyśmy na zewnątrz gdy za nami rozległ się huk i zza drzwi prowadzących do piwnicy wypadły kłęby kurzu - całe podziemie zawaliło się. Z kurzu wyszedł jakiś ksiądz i zaczął wywrzaskiwać coś do kuzynki ("To nie było konieczne!") ale nie za bardzo docierało do mnie to co mówi. Zajęta byłam bowiem analizowaniem pomysłu który narodził się właśnie w mojej głowie. Wciąż pamiętałam o istnieniu demonicznej walizki i stwierdziłam, że poproszenie księdza by się jej przyjrzał było niezłym pomysłem. Tak więc zrobiłam. Ksiądz przez chwilę wydawał się zdziwiony (prawdę powiedziawszy ja też byłam zdziwiona, proszenie o pomoc kogoś pokroju katolickiego księdza nie leży w mojej naturze) ale w końcu oświadczył, że rzuci na to okiem.
Pojechałyśmy z kuzynką do domu. Reszta rodziny już tam czekała a groźna walizka jak się okazało wylądowała w moim pokoju. Przeniosłam się tam obserwując kątem oka przeklęty przedmiot czy przypadkiem zamknięta w nim istota nie uwalnia się (już wydobywał się czarny dym) i wyglądając przez okno w nadzieji, że ksiądz przybędzie w porę.
Po dość długim czasie oczekiwania wreszcie pod mój dom podjechało czarne auto. I wysiedli z niego... ksiądz, rabin, pastor, szaman indiański, mnich i dwoje innych kapłanów różnych wierzeń. A wszyscy (pomijając roźnice w strojach i fryzurach) byli do siebie kropka w kropkę podobni. Siedmioraczki. Zaprosiłam ich do domu i wpuściłam na strych gdzie mieli przygotować się do swoich ceremonii oczyszczenia. Stojąc na schodach przyglądałam się jak ci przedstawiciele różnych religii dowcipkują między sobą i pomagają sobie wzajemnie w przygotowaniach.
Moim zadaniem miało być przyniesienie kolejno do każdego z nich walizki gdy skończą przygotowania, zaczekanie aż duchowny wykona ceremonię oczyszczenia i gdyby ta się nie powiodła przeniesienie przedmiotu do następnego kapłana. Któremuś musiało w końcu udać się przepędzenie demona, widziałam to po ich pewności siebie. Przez głowę przeszła mi myśl, by utrudnić im nieco zadanie i uwolnić stwora ale doszłam do wniosku, że i z tym daliby sobie radę.
Sen się zakończył zanim zdążyłam przetestować moją teorię. Ale nie żałuję. Obudziłam się z uczuciem dobrze wykonanego zadania. Celem snu było znalezienie sposobu by walizka przestała stanowić zagrożenie a nie obserwacja jak demon zostaje zniszczony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz