poniedziałek, 6 października 2014

Sen - Inwazja pająków.

Śniło mi się, że jestem w swoim domu. Jest noc ale z jakiegoś powodu nie mogę spać, muszę coś sprawdzić. 

Wchodzę do jednego z pokoi, świecę światło i zauważam na środku podłogi jakieś pudło. Podchodzę do niego. Nagle, wieko samo z siebie otwiera się a w powietrze wyskakuje chmura maleńkich, czarnych punkcików. Z przerażeniem zdaję sobie sprawę, że są to pająki. I to nie byle jakie. Fałszywe wspomnienie (lub przebłysk zapomnianego snu) mówi mi, że nie są to zwykłe pająki lecz takie które rodzą się nie na zasadach genetyki ale jako identyczne kopie swojego pierwszego przodka. Który nie powstał na zasadzie ewolucji tylko w jakiś sposób pojawił się znikąd ledwie kilka dni wcześniej.

Ale pomijając szczegóły techniczne: Otacza mnie chmura czarnych pająków a ze wszystkich kątów pomieszczenia zmierzają w moim kierunku kolejne. Jestem przerażona. Nie tylko samym faktem, że łazi po mnie chmara insektów (mam arachnofobię) ale również ich ilością. W ciągu kilku dni z jednego pająka zrobiło się ich tysiące! Jak tak dalej pójdzie cały świat zostanie opanowany przez plagę czarnych kilkumilimetrowych najeźdźców.

Pająki łażą po mnie a ja nie mogę się poruszyć z przerażenia. Wydaje mi się że wszystko jest stracone. Lecz nagle... zdaję sobie sprawę, że jestem bohaterką mojego fan-fiction (klik) a moja moc z pewnością zadziała na otaczające pająki. Pozwalam więc by pomieszczenie na chwilę wypełnił czarny płomień. 

Zadziałało. Wszystkie pająki zamieniły się w popiół, moją uwagę na moment skupia cienka linia zwęglonych ciałek prowadząca z kontaktu elektrycznego. Wygląda to jak linia prochu jaką nieraz podpalają na filmach.  

W końcu opuszczam pomieszczenie i idę przeszukać dom. W innym pokoju znajduję kolejne pudło z którego ponownie wyskakują na mnie pająki. Tym razem płomień nie działa na wszystkie - straciłam zbyt dużo energii w poprzednim ataku. Ale już się nie boję. Wiem, że dysponuję skuteczną bronią i gdy tylko zregeneruję siły wytępię insekty co do jednego.

Pająki które przeżyły mój osłabiony atak chowają się do jakichś kolorowych palików rozrzuconych po podłodze. Bez cienia strachu podchodzę tam i zbieram zabawki a następnie wrzucam je do pustego teraz pudła i szczelnie zamykam wieko. Pająki poczekają tam sobie aż będę w stanie je zniszczyć.

Bardzo podnoszący na duchu sen. Uwielbiam odzyskiwać kontrolę nad sytuacją podczas koszmarów. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz